Geoblog.pl    diomedae    Podróże    Bangalore :)    Jak pachną Indie?
Zwiń mapę
2015
05
cze

Jak pachną Indie?

 
Indie
Indie, Bangalore
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8233 km
 
Samolot fajny, wygodny, kilka razy zaliczył turbulencje podczas których tętno skakało mi do około 200 :) Największym plusem chyba były ekrany w siedzeniach, do wyboru muzyka, TV shows, filmy (nowe i starsze, ogólnie duży wybór) i informacje o locie na bieżąco. Do tego poduszka, kocyk (przydał się bo czasami trochę przesadzali z klimą) i słuchawki. Pełne wyżywienie, tzn. najpierw jakaś przekąska, później obiad (oczywiście indyjski, do wyboru veg lub non-veg czyli z kurczakiem), na koniec kolacja (tortilla), a do tego nielimitowane napoje, z alkoholem włącznie. Pomimo ogromnego zmęczenia, kropelek na sen przyjmowanych doustnie (żołądkowa gorzka 0,25) i wszelkich prób, przez cały lot niestety nie udało mi się zasnąć. W związku z czym po 5h miałem już naprawdę dosyć, po 7h chciałem wysiąść, a po 9h było mi już wszystko jedno gdzie jestem i co się ze mną stanie. Z paleniem nie było takiego problemu jak myślałem, pykałem sobie od czasu do czasu e-cośtam w ukryciu i było ok. Ogólnie lot bardzo się dłużył, ale plusem było zobaczenie Dubaju nocą, nad którym przelatywaliśmy, oraz potężnej burzy nad Morzem Arabskim (którą szczęśliwie omijaliśmy bokiem), nieporównywalnej do żadnej burzy widzianej u nas.

Lądowanie na indyjskiej ziemii było dość twarde, pierwsze wrażenie po wyjrzeniu przez okno - trochę ciemno. Przejście przez kontrole trochę problematyczne (hinduski odpowiednik pana z Katowic), dodatkowe papiery do wypełniania, 100 000 deklaracji kim jesteśmy, a po co, a gdzie, a co wwozimy i czy na pewno nie mięso. Do bułki z kiełbasą się nie przyznałem. W końcu udało nam się wyjść z lotniska...

Pierwsze wrażenie - wilgotno, chyba z 95%, duszno, bardzo ciepło i ten specyficzny tropikalny zapach...Niepowtarzalne :) Witają nas palmy i hindus z tabliczką na której widnieje nazwa firmy i nasze imiona w których brakowało kilku liter. Okazuje się że to tylko taksówkarz, ale całkiem miły, prowadzi nas na parking i zawozi do hotelu. Po drodze próbujemy z nim pogadać, mówi po angielsku tak jak większość hindusów czyli coś pomiędzy średnio a wcale. Okazuje się że wilgoć pochodzi z monsunu który przeszedł kilka godzin wcześniej, ale podobno przez najbliższe dni ma już nie padać. Po drodze pierwszy raz mamy styczność z ruchem ulicznym który w Indiach jest czymś niesamowitym, ale to temat na osobną opowieść. Co jeszcze? stada psów biegających w nocy po ulicach, podobno zupełnie niegroźne, chyba że przejedzie się obok nich za szybko ;) A poza tym wszystkie ulice wyglądają jednakowo, pomieszanie z poplątaniem, wszystko i nic, uporządkowany chaos, jest już 2:00 w nocy więc raczej pusto. Meldujemy się w hotelu, internet działa źle, nie ma ciepłej wody, ale poza tym spoko, klimatyzacja, sejf, lodówka, TV, czajnik, i butelkowana woda. Cały czas nie wierzę jeszcze że naprawdę jestem w Indiach, ale nachalnie przypomina mi o tym ten specyficzny zapach, wzmagany jeszcze przez dziwne kadzidełka porozstawiane w całym hotelu. Czas spać.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 1.5% świata (3 państwa)
Zasoby: 17 wpisów17 0 komentarzy0 105 zdjęć105 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
04.06.2015 - 20.06.2015