Dzisiaj niedziela, zatem postanawiamy wybrać się na małe zakupy, tak jak zaplanowaliśmy poprzedniego dnia. Jest dość gorąco (33°), najcieplej jak do tej pory, w cieniu jeszcze znośnie bo lekko wieje, ale na słońcu ciężko wytrzymać. Od czasu jak przyjechaliśmy nie było jeszcze deszczu. Idziemy spacerkiem około pół godziny (a raczej przedzieramy się w upale przez miejską dżunglę) i docieramy do SPAR'a. Miło zobaczyć coś znajomego, nawet jeżeli są to półki sklepowe ;) Nie będę się rozpisywał tylko pokażę część swojego rachunku:
Banany 4 szt. - 21.5 Rs (1,20 zł)
Pepsi 0,25ml - 24 Rs (1,40 zł)
Mango 1 szt. - 7.5 Rs (0,40 zł)
Jabłka 2 szt. - 75 Rs (4,30 zł)
Do tego np. chipsy (20 Rs=1 zł), płyn do odkażania rąk (57.5 Rs=3,33 zł), płyn do prania dokładnie tyle samo, kawa Nescafe Gold 50g (283.5 Rs=16,40 zł).
Zdecydowanie najwięcej zapłaciłem za ten malutki słoik kawy, no ale tutejszej pić się nie da, zwłaszcza że mleko krowie nie istnieje więc dodają sojowego lub jakiegoś innego koziego.
Druga sprawa: mango które u nas kosztuje 6-8 zł (zazwyczaj importowane z Chin) tutaj kosztuje dosłownie grosze, z kolei jabłka których u nas jest tyle że rozdają gdzie się da za darmo, są tutaj po 2 zł za sztukę.
Generalnie jest tanio, to trzeba przyznać, ale są rzeczy za które z kolei można zapłacić więcej niż w Polsce, czyli np. alkohol, kawa, jabłka. Naliczyłem 20 rodzajów mango, a ryż sprzedaje się w workach po 25 kg :) Do tego są chipsy Lay's Masala, herbata Tetley Masala, i generalnie mało jest rzeczy których nie można dostać w wersji Masala ;) Zaczynam mieć już trochę dosyć tej przyprawy. Hinduski Irlandczyk z żoną z Kirgistanu których spotkaliśmy przy kasie stwierdzili że brakuje tylko Condoms Masala ;)
Papierosów jeszcze nie kupowałem bo póki co mam swoje, ale wydaje mi się że kosztują około 10 zł (2x 10 szt.)
Generalnie jest ogromna różnica pomiędzy hotelem a zwykłymi knajpami, sklepami czy ulicą, dlatego trzeba orientować się w cenach i cały czas mysleć ;)
Niestety póki co to chyba koniec przyjemności, i od jutra trzeba się ostro zabrać do pracy. W końcu to business trip, gdyby nie firma to prawdopodobnie nigdy by mnie tu nie było, a szczęście z tego powodu wyłazi ze mnie uszami. Zatem coś za coś, i wypada się odwdzięczyć ;)